poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 19.

-Ale ja i tak wole sernik!- idąc na śniadanie do stołówki, przekrzykiwaliśmy się, na przemian chichrając. Po spędzeniu nocy w jednym łóżku z Andrzejem, nasze relacje się polepszyły... ale jak mogły się polepszyć, skoro znaliśmy się od 24 godzin.?!
- O czym ty do mnie rozmawiasz w ogóle... Szarlotka, mmm...- rozmarzył się mój... łóżkowy współokator? No, coś w tym guście.
- Nie, nie, nie! Sernik przebija szarlotke sto razy!
-Tak, tak. Rozumiemy. Cały ośrodek rozumie! Ty wolisz sernik, a Endrju woli szarlotke. I wszyscy są very happy- idący obok nas Karol z Zatim delikatnie mówiąc się zdenerwowali. W sumie, to mogli być zazdrośni... Taa, chyba o Wrone. Sory Kłosu, ale nie moja wina, że Paweł w nocy kopie!

Perspektywa Asi,
6 maja 2013

-Zbyszeek!!!- krzyknęłam tak głośno, aż miałam wrażenie że tynk w pokoju się skruszył.
-To nie ja!- zdyszany wbiegł do pokoju, zapewne chcąc uprzedzić moją wypowiedź, której prawdopodobnie się spodziewał, a której nie zdążyłam powiedzieć, gdyż powiedział coś, co kompletnie było nie w temacie... Ale debil.
-  Co? Nie o to mi chodzi, ale wiem, że rozpierdoliłeś mi IPod'a. Zapamiętaj sobie: nie znasz dnia, ani godziny- pogroziłam mu palcem, mrużąc groźnie oczy.
- Ale to nie jaa! To był Pit!
-Tak, na pewno. Ale nie o tym. Bo wiesz... idę się dzisiaj przejść i nie wiem co założyć, a Leny się nie zapytam, bo mi znowu kiecke wciśnie- skrzywiłam się na samą myśl tego pamiętnego poniedziałku sprzed dwóch tygodni, kiedy to łaziłam w przykrótkiej spódnicy, bo Lena mnie zaszantażowała. Właśnie, jeszcze nie oddała mi moich słodyczy! Zabije.
-Sama się idziesz przejść?- dociekliwie uniósł jedną brew, robiąc tempą minę. Chociaż nie, nie zrobił żadnej miny.On zawsze tak wygląda.
-Idę ja i mój chłopak- Ksawery. Ach tak, gdzie moje maniery- uderzyłam się w głowę.- Zbyszku, poznaj mojego chłopaka. Ksawery, to jest Zbyszek- wskazałam na powietrze obok mnie.- No, skoro teraz już się wszyscy znamy, to powiedz mi, w co mam się ubrać.

2 godziny i 17 minut później.

-Weź wypierdalaj z tego pokoju i nie pokazuj się na oczy ani mnie, ani Ksaweremu, bo obije Ci morde!- wywaliłam za drzwi Bartmana, który zachęcał mnie do ubrania wysokich szpilek i króciutkiej sukienki. Na modzie to on się nie zna za grosz. Bynajmniej ubiór, który preferuje przeznaczony jest dla osób innej klasy społecznej, tudzież dla pań,  które z kolei pracują na autostradach i pod latarnią... If you know, what  I mean.

1 godzinę i 24 minuty później.


- To co będziemy robić?- zapytałam, krocząc obok Michała Kubiaka  ramie w ramie. No, może bardziej ramie w łokieć, ale nie wchodźmy w szczegóły.
- No, idziemy pozwiedzać Spałę- uśmiechnął się przyjaźnie. Był jakiś taki spięty, co było do niego nie podobne.
- No to w drogę!
Po 10 minutach byliśmy już w lesie. Ogólnie, to cały czas byliśmy w lesie, ale teraz byliśmy w lesie bardziej, niż zwykle. W każdym bądź razie, przeszliśmy przez leśną dróżkę i dotarliśmy nad jakąś rzeczkę, albo zalew. Wszystko jedno.
-Ładnie tu- rozglądałam się po okolicy, podziwiając piękny widok przed nami. Dawno nie byłam w takim miejscu, a chyba właśnie tego było mi potrzeba. Ciszy i spokoju...
-To prawda. Co dzisiaj nagadałaś Zychowi? Chodził jakiś taki nieogarnięty.
- On zawsze tak się zachowuje, geniuszu.  Plus sto za spostrzegawczość, panie Kubiak.
- Czy ty coś sugerujesz?- uśmiechnął się zabawnie unosząc brew.Kiedyś nawet próbował mnie tego nauczyć, a skończyło się rozciętym łukiem brwiowym. Cały czas mnie boli.
-Nie, no skądże.- odparłam z uśmiechem.
- Ja i tak wiem, że chciałaś mnie obrazić, ty larwo wredna.- szturchnął mnie w ramie.
-Dziku, nie prowokuj mnie- zmrużyłam oczy, grożąc przy tym palcem.
- Przecież ja nic nie robię!
W taki oto sposób na przekomarzaniu się, siedząc, spędziliśmy godzinę. Później stwierdziliśmy, że nie ma sensu siedzieć na tyłkach, skoro jest taka ładna pogoda i wyruszyliśmy w dalszą drogę.
 Szliśmy brzegiem jeziorko- zalewu, żartując, śmiejąc się i mile spędzając czas w swoim towarzystwie.
Zresztą, my zawsze spędzaliśmy razem czas miło.Między nami wytworzyła się taka przyjacielska więź. Stał się dla mnie kimś ważnym, ale nie wiedziałam w którym tego słowa znaczeniu. Lubiłam go i w ogóle, ale z drugiej strony często się ze sobą nie zgadzaliśmy. Znowu z trzeciej strony, miałam do niego... słabość. Aż wstyd się przyznać. Jedyne, co mogłam powiedzieć, to że w tym momencie jest mi potrzebny. Nie tylko po to, aby zemścić się na Zibim, za tego IPod'a.

Trzeba być podobnym, aby się zrozumieć
i innym, aby się pokochać.
 
- Michał, patrz, drzewo!- krzyknęłam niespodziewanie, wskazując na niewielkie jeszcze drzewo.
-Aśka, jesteśmy w lesie, tutaj jest pełno drzew.- z politowaniem kręcił głową. No tak, widać, że z biologii to on był cienki.
-Taak, ale to jest dąb- wolno i wyraźnie, tłumaczyłam o co mi chodzi. Chyba zaczął coś kumać, ale nie jestem pewna.- Jezu, ciemnoto. Chodź bliżej- pociągnęłam  go za rękę w kierunku owej rośliny.-Patrz, to jest dąb. A jaki jest owoc dębu? No?- powoli, bez pośpiechu naprowadzałam go na prawidłową odpowiedź., której nie usłyszałam, ponieważ postanowił odpowiedzieć mi używając facepalma.
 Wskazałam na żołędzie, a potem rzuciłam się na niego, tym samym go przewracając. Siebie też, ale to nie jest ważne.
- Wariatko, co ty  robisz!?- roześmiał się radośnie.
-Poszedłeś, jak dzik w żołędzie- wybuchnęłam śmiechem, przekręcając się na drugi bok. Szybko jednak zorientowałam się, że Kubiak szykuje zemstę, dlatego zerwałam się na równe nogi, uciekając w głąb lasu.
Miałam kilko sekund wyprzedzenia, więc podbiegłam do najlepszego drzewa, i wspięłam się na nie. Nie wiem, jak mi się to udało. Nie robiłam tego od bardzo dawna.
- Teraz spróbuj mnie złapać!- wykrzyknęłam przez śmiech, z trudem łapiąc oddech. Nie dla mnie takie maratony.
   Bez słowa zaczął wspinać się na moje dzrewo.
-Nie Miisieek! Spadaj  z tąd! To jest moje drzewo! Znajdź se inne! Dzikuu! Idź do lasu!
-Jesteśmy w lesie, geniuszu- nie dość, że wszedł na moje drzewo, to jeszcze usiadł na mojej gałęzi. Szczyt chamstwa i prostactwa.
  Usiadł blisko mnie, bardzo blisko mnie. Za blisko.Jesteśmy wysoko. Nad ziemią. Jezu, nie ma powietrza, świat się kręci. Zrzygam się!!!
-Ja z tąd spadam, nara!- szybko zeskoczyłam z drzewa, a zaraz po mnie to samo zrobił Michał. Odetchnęłam głęboko i od razu chęć puszczenia pawia mi przeszła.  Zmartwiony Kubiak już chciał dzwonić na pogotowie, już wzywał Wszystkich Świętych i panikował. Przywołałam go do porządku, po czym usiedliśmy sobie pod drzewkiem, rozmawiając.
 Zbierając się, Misiek strasznie się ociągał, a że nie chciał mnie słuchać, to poszłam przodem. Odwróciłam się i zauważyłam że  stoi obok tej biednej rośliny i coś jej robi. Nie wiem co, nie zapytałam się nawet, kiedy do mnie dołączył. Po prostu nie chciałam wiedzieć. Może to i lepiej.
  Wracając tą samą drogą, przypadkowo dotknęliśmy się dłońmi, na co ja od razu zareagowałam palpitacją serca i wieelkim, czerwonym burakiem! Co się do cholery ze mną dzieje?

_______________________________________________________________________

Cóż, jak zwykle spóźnione (...) ale pewnie już się do tego przyzwyczaiłyście.
Powiem tak, dzieje się, oj dzieje. A co się będzie dziać?! Na to trzeba jeszcze trochę poczekać. Ale spokojnie, nie będę pisała 1000 rozdziiałów z każdym najmniejszym szczegółem. Nie chcę Was zanudzać. Daltego właśnie pojawiają się tylko co ciekawsze akcje. Odpowiada Wam to?;P

Baraże z Bułgarią.!!!
“Mam nadzieję że kibice sprawią Bułgarom małe piekło”
Piotrze, ja to nawet ognisko przed TV rozpale, żebyście tylko wygrali i żeby Bułgaria dostała to, na co zasłużyła.!! 
ZAPRASZAMY TUTAJ: 
nie-moge-przegrac.blogspot.com
 pozdrawiam i do zobaczenia w środę!~Ann.;*
 





niedziela, 15 września 2013

Rozdział 18.

-Nie śpimy młodzieży! Piękny dzionek się zapowiada: słoneczko świeci, ptaszki śpiewają.... a mnie Ziomek wypierdolił z pokoju.- o godzinie 06:48:12 do naszego pokoju wbił Igłą. Był głośny, nawet bardzo.
   Kilka sekund później leżał już na mnie i Kubiaku, jako, że  spaliśmy w jednym łóżku.
-Jasne Krzysiu, poleż z nami. Przecież w dwójkę mieliśmy za dużo miejsca.- jednym ruchem nogi zrobił tak zwane "Z buta wjeżdżam" na Igle, który po chwili leżał na podłodze. Fakt, może było nam ciasno w dwie osoby na jednoosobowym łóżku, ale nie narzekam na towarzystwo...
-Idź do Bartmana- wymamrotałam w poduszkę.
-Zbysio okupuje łazienkę.
- To masz całe łóżko tylko dla siebie- w moje ślady poszedł Kubiak, układając się na moich plecach. Zrzuciłabym go, ale w końcu jestem u niego...
Perspektywa Leny,
07:21
-Jeezu.! Kłosu, siedź wreszcie cicho!- od dobrych kilku minut było słychać jakieś szemranie, chuchanie, nie wiem co. W każdy bądź razie było głośno, a chciałam spać.
-To nie ja. Zati?- odpowiedział,  nawet nie otwierając oczu.
-Śpie- wymamrotał z sąsiedniego łóżka.
-To co to jest?- Zdziwiona szybko otworzyłam oczy i podniosłam się na łokciach. Na podłodze było ciało.- Jezusie kochany! Trójca Święta i Wszyscy Święci.! Co to ma być?- czuje się źle z tym, że piszczałam, ale widziałam czyjeś nogi koło mojego łózka! Toż to nieboszczyk, zapewne!
-Co się tak drzesz?- z łóżka łaskawie wyszedł Karol.- Jezzusie.!- jak szybko wyszedł, to jeszcze szybciej na nie wrócił, chowając się z kołdrze po same uszy. Tchórz.
- Co za litanie tu odmawiacie? O. Cześć.- zdezorientowana i przestraszona jeszcze raz wyjrzałam z łóżka. w końcu ktoś tu musi robić za faceta...
-Andrzej Wrona? 
- Tak się teraz wita współlokatora? A propo, nie wygodną mamy tą podłogę. Taak mnie plecy nakurwiają.!

Perspektywa Asi
07:39
( 56 minut po brutalnej pobudzce)
-Zibi, wywalaj z tej łazienki!- kolejny raz wydarłam się, uderzając w drzwi łazienki. Sory, ale siedział tam co najmniej godzinę...
- Jeszcze... 10 minut?- odkrzyknął.
-Boże, trzymaj mnie, albo daj kamień!
-Spokojnie, przyzwyczaisz się- Dziku wyściubił nos zza laptopa.- Po tylu latach nauczyłem sobie organizować czas.

Perspektywa Leny
Stołówka
-Za godzinę idziemy do konferencyjnej, na oficjalne zapoznanie- poinformował mnie Karol, wchodząc do stołówki. Szłam z moimi współlokatorami (...)  przez całą drogę. Nie wiedziałam co i jak, więc wolałam się trzymać swoich, żeby nie narobić sobie siary. Proste.
 Usiedliśmy przy jednym, wielkim stoliku. W zasadzie to złączonych kilku, ale wyglądały jak jeden i tego się trzymajmy.Nie było jeszcze nikogo, to se zajęłam najlepsze miejscówki. A co! Siedziałam pomiędzy Karolem, a Andrzejem. 
Po 10 minutach przyszli wszyscy. Ja szczególnie wypatrywałam mojej przyjaciółki- Aśki, która to, weszła z Kubiakiem. Usiadła obok Piotrka, a koło niej Michał. Czyli na przeciwko mnie. Wiedziałam, że kto rano wstaje, to mu Pan Bóg dobrą miejscówkę daje.
- A gdzie Zbysio?- zapytał Igła, siedzący obok Dzika.
-Pindrzy się.- odparła.
-Jeszcze?- ze zdziwienia otworzył szeroko oczy.
- Powiedzmy... Siedział chyba z godzinę, czyli jeszcze pół i wyszedłby, ale Aśka się wkurwiła i zdjęła drzwi- wzruszył ramionami zadowolony Michał.
- Co zrobiłaś?- wydarłam się tym razem ja. Nigdy nie przyzwyczaję się do jej nieprzewidywalności.
- No się wkurwiłam i poszłam na dół do pana Henia z kotłowni i sobie... ekhem... pożyczyłam od niego śrubokręt no i mu drzwi odkręciłam. Potem Misiek pomógł mi je założyć i oboje się szybko ogarnęliśmy i jesteśmy! A! No i jak już skończyliśmy, to z powrotem zdjęliśmy drzwi- roześmiała się, podobnie jak cała reprezentacja. Ze mną włącznie.
- No to pjona, młoda!
-Moja krew!
-Osstra!
 No coment.

Po 15 minutach wróciliśmy do pokoi, żeby się przebrać. Ja, z moją skręconą kostką... no cóż, we wszystkim wyglądałam fatalnie. Ale co poradzisz? Założyłam ubrania i poszłam po Aśke.
 Akurat spotkałyśmy się, kiedy wychodziła z pokoju. Mój Boże...
- Hej! to idziemy, tak?- zapytała z uśmiechem.
-Nie? W co ty się dziewczyno ubrałaś?- popatrzyłam na jej strój. W sumie, to nie wyglądała źle, ale nie na pierwszy dzień w nowej pracy!
- Co Ci się znowu nie podoba?- zaczęła się denerwować.- Przecież zawsze tak się ubieram!
- No właśnie. Wyglądasz jak worek. Nic dziwnego, że cały czas jesteś sama.
- Odpierdol się od mojej samotności, okej?- zeszliśmy na drażliwy temat...- Lepiej byś mi powiedziała, w co mam się ubrać, a nie robisz mi wyrzuty.-Zaleta Aśki? Nigdy się nie obraża. Da Ci w mordę albo zbeszta, ale nigdy się nie obrazi. Chociaż,nie wiadomo, nikt jeszcze nie zranił ją na tyle, żeby sobie z tym nie poradziła.
 Tak więc, przerywając szopkę na środku korytarza, weszłyśmy do pokoju i zabrałyśmy się za unormalnianie wyglądu Skowrońskiej. Po długich sprzeczkach, setkach przekleństw i zadrapanej mojej lewej ręce... w końcu udało mi się ją przekupić. Dotarłyśmy na miejsce, a ja zadowolona, parzyłam na efekty mojej pracy. Kosztowało mnie to dwie Milki i Twix'a, ale czego się nie robi dla przyjaciół!
 Czas na zapoznanie z zespołem...

Perspektywa Aśki,
wieczór

- Jezu!- zmiędziłam.
-Wystarczy Zbyszek- uśmiechnął się przyjaźnie. Po akcji z łazienką, przestraszył się mnie i uznał, że jestem niepoczytalna, i przestał do mnie startować. Dobrze. I tak nie miał szans.
-Weź zgaś światło!
-Nie ma szans.
- No idźże!
- Ni ma głupich na tej wiosce!
- Jak to nie? Ty jesteś.
-Nie przeginaj smarkulo.
-Wypierdek mamuta.
-Kapeć.
-Dresiara.
-Cymbał.
 Misiek wstał z łózka i zgasił światło. Nawet tego nie zauważyłam. Po chwili znów położył się obok mnie i objął w pasie... Przecież jest dopiero maj. Noce są zimne...
-Dobranoc Zibi- powiedziałam. Szczerze, to nawet nie chowam urazy do niego. Całkiem fajny z niego kumpel.
-Dobranoc Aśka. Dobranoc Michał.
-Dobranoc- odpowiedział mu głos zza mojego ucha. Aż się wzdrygnęłam.- Dobranoc, Mała- szepnął mi do ucha.
-Dobranoc, Miśku- uśmiechnęłam się nikle i czekałam, aż przyjdzie Morfeusz i pójdziemy do jego krainy na jakieś dobre balety.

Perspektywa Leny,
w tym samym czasie.

- Ja nie śpie z Zatorskim! -wydarłam się po raz setny.- Bez obrazy Pawełku, ale nie chce mieć przejebane u Darii!?
-To zostaje nam tylko jedno wyjście...- odpowiedział Andrzej. Awww... jaki on jest przystojny.*.*

____________________________________________________________________
Witam Miśki.!
Jest późno. Za późno. Powinnam już spać. A nie śpię.
Ale dobra.... szkoła jest dla leszczy.;D
Ja, jak zwykle spóźniona z rozdziałem, za co serdecznie Was przepraaszam! Ale.! jest info:
Począwszy od tego tygodnia, wpisy będą pojawiać się w środy( ewentualnie coś koło tego.;P) i w weekendy.! takie się hojne zrobiłyśmy.;D
Pewnie nie wiecie, ale zaraz się dowiecie, że ZNÓW zmieniłyśmy bohaterów... Sorki.;D Ale 2.! Pojawiła się postać, która może, ale nie musi namieszać... Także polecam zapoznanie się z nowymi mordkami.;D
 To co? Zapraszam do komentowania, bo coś Was mało ostatnio...;(
Czytasz- komentujesz- motywujesz.;D
ZAPRASZAM TU:
bo kocham tą historie.;D
 Tyle na dzisiaj, do zobaczenia w środę.!
Buźki, Skarby.!
~Ann

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 17

-Jak to ich nie ma?!- zdziwił sie Wiśniewski.
-Normalnie pokój pusty. Korytarz tak samo.
-Pewnie poszli a spacer...- Łukasz przeciągnął się leniwie na łóżku.
-Napewno nie. Nie ma deski Leny czyli musiała sie na tyle wurzyć, że pojechała się odstresować. Tylko gdzie?- panikowałam, łażąc w te i z powrotem.
-Jak mogła gdziekolwiek jechać, skoro nie zna okolicy?- inteligencja Bartmana jest wprost niewyobrażalna.
-Właśnie w tym problem. A Kłos pewnie poszedł jej szukać.

 ***
3 godzin później.
Godzina 23:06
-Jest, idą!- z lasku wyłonili sie kulejąca Lena, Karol, Możdżonek, Bartman, Kurek i Jarosz. Poszukiwania trwające 2 godziny i 37 minut, okazały sie efektowne.
-Lena, debilu! Gdzie ty byłaś? Nic ci sie nie stało? Boże, masz zakaz jazdy na desce!!!- wstrząsałam przyjaciółką na zmiane ją przytulając.
-Przestań. Musiałam się uspokoić a Karo poszedł mnie szukać i jak mnie znalazł, to dogadaliśmy się, ale żadne nie widziało gdzie jesteśmy... A noga aż tak nie boli.- tłumaczyła się wszystkim zebranym.
-No trzymajcie mnie!..- złapałam sie za głowe
-Dobra! Zgrupowanie zaczęliśmy z grubej rury, ale teraz, młodzieży do łóżek!- Igła rozganiał wszystkich do swoich pokoi.
-Właśnie Aśka i tu mamy problem...- zaczęła niepewnie przyjaciółka, kuśtykając obok mnie.
-Jaki?- westchnęłam, zrezygnowana.
-Bo jak wiesz w pokoju są dwa łóżka... ale okazało się, że z nami mieszka jeszcze Paweł. I tu jest problem ze spaniem...- tlumaczył się Kłos.
-O nie, nie, nie! Ja ze szwagrem spać nie bę-dę.! Daria, jak sie dowie , a dowie sie napewnio, zabije mnie na miejscu!
-No ja przecież z mężem przyjaciółki spała nie będę. - Zawtórowała mi Lena.
-No to wy śpijcie razem- wskazałam na chłopaków.
-O nie! ja mam żonę! Co ona mi zrobi, jak sie dowie, że śpie z chłpakiem! Wsiądzie nawet na rower, przyjedzie i zajebie mnie łopatą!- lamentował Zatorski, zamaszyście gestykulując rękoma.
-No to mamy problem.
   Pół drogi zeszło nam na kłótni o łóżka.
-Mam dość! Są chętni przygarnąć mnie do pokoju na okres pobytu w ośrodku jakiś tyczkarzy czy innych pajaców.?!- krzyknęłam do grupki siatkarzy, którzy to, stali na środku korytasza zawzięcie o czymś dyskutując.
-Bejbe, dla ciebie zawsze znajdzie sie u mnie miejsce.- położył mi ręke w talii, przysuwając się do mnie jeszcze bliżej. O ile jest to możliwe...
-Są jacyś inni chętni?-rozejrzałam się po towarzystwie , jednocześnie strzepując ręke Zibiego.
-No wiesz...- zaczął Kubiak myslicielskim tonem. Bałam pewna, że powie takie 'laska, nikt cie tu nie zna. Czego ty się spodziewasz?'
-Dobra dzięki. Zapamiętam to sobie. Jeszcze zapłaczecie!- zrobiłam focha z przytupem i odwróciłam sie na pięcie, chcąc udać sie do 'swojego' pokoju. Może ten dywan nie będzie aż taki zły?
-Czekaj!- szybkim ruchem znalazłam się tuż obok Dzika, który to, jak sie okazało, przywrłocił mnie na poprzednie miejsce-Zaczynając od 'no wiesz' chciałem powiedzieć, że możesz zamieszkać ze mną i ...
-Ze mną- wtrącił zacieszając Zbyszek.
Reszta towarzystwa udała sie do pokoju, twierdząc, że ' to nie ich sprawa' i 'tera to tylko śpią ze sobą'
-No to juz wole ten dywanik. Dobranoc.- odwrłociłam sie, znów chcąc odejść. I znów Michał wrócił mnie, pociągając za ręke.
-No nie wygłupiaj się! Przecież nie bedziesz z nim spać!
-Już sama jego obecność przyprawia mnie o niekontroloiwane soi ciśnienia.
-Co ja ci takiego zrobiłem?- delikatnie wkurzony Zbyszek dociekał prawdy na jego temat.
-Wystarczy, że jesteś. Dobra! To tak...niech mi żaden nie próbuje włazić do łazienki, grzebać w rzeczach albo dotykać telefonu ! Bo wykastruje! A... no i ile mamy łóżek.? - zdałam sobie sprawe z najważniejszego.
-No dwa , tak że śpisz z którymś z nas...-Bartman dał próbke sojej inteligencji, której żadko używa.- Ja cię bardz chętnie przygarne.
-Śpie z Miśkiem! Ty erotomanie niewyżyty!

1godzine później
pokój Zbychiała
-Wypierdalaj Bartman, bo ci tak zajebe, że ci piłka w dupe wejdzie! - rękoma waliłam w dzrzwi łazienki.


30min później:
-Dobranoc Michał
-Dobranoc Asia.
-Dobranoc Bartman. Niech ci sie śnią same koszmary.
-Dobranoc. Śnij o mnie.




__________________________________________
Hej. ;**
Tak wiem że troche po czasie, ale jest 17.! xDD
No to dobijamy do 4000 wyświetleń. ;D Rozdział krótszy no ale...

Zapraszam tutaj :http://nie-moge-przegrac.blogspot.com/ Bo KOCHAM tego bloga.! <3
Nieustannie zachęcam do komentowania, obserwowania i wogóle. ;D
Narazie Miśki. ;*