Podeszłam, pocałowałam w usta tak, że nawet goście nie zdarzyli zacząć liczyć i usiadłam na swoje miejsce.
Znów dało się słyszeć zawiedzione głosy, ale przerwała to Daria i pierwszy taniec. Ładnie zatańczyli, po czym dołączyła do nich reszta gości. Ni z tąd ni z owąd przysiadł się do mnie ten cały Kłos.
-Przepraszam za nich. Siedzą tak długo w tej Spale, że nawet " Moda na sukces" jest dla nich emocjonująca. A o dopiero mówić o pocałunku.
-Spoko. Nic się przecież nie stało.
-Nie wierzę, że dałem się wkręcić w tą dziecinadę.
- O co ci chodzi?
- O bycie tą całą drużbą.
-Aż tak źle było? -zaśmiałam się.
-Nie, no nie. Może umówimy się kiedyś na kawę.
-No może.
-To to jest mój numer. Zadzwoń jak sobie o mnie przypomnisz. - wziął kartkę i zapisał mi swój numer telefonu.
-Dzięki. Może kiedyś.
Porozmawialiśmy jeszcze chwile a potem rozeszliśmy się w swoje strony.
*Tymczasem u Asi.
Wybiła 24:00. Według tradycji najpierw tort, a potem oczepiny. Tak też się stało, do sali wjechał piękny, duży tort. Na samym szczycie widniały podobizny Pawła i Darii trzymających piłkę do siatki. Po uroczystej części, podczas której wszyscy spokój nadszedł czas na zabawy. Ja, choć rzadko biorę w nich udział dołączyłam do reszty. Spośród tłumów ludzi dało się znaleźć kilku siatkarzy. Ba! Trudno było ich nie widzieć! Tak więc w kilku konkursach brałam udział, a nawet wygrałam wódkę! Trzeba mieć szczęście. Do ostatniej zabawy, a mianowicie łapania welonu panny młodej i krawata pana młodego dołączyli wszyscy stanu wolnego. Policzyłam! 34 panny i kto złapał welon, no kto? Ja, oczywiście, że ja! Pewnie Daria tak specjalnie rzucała! Ona chciała trafić we mnie! Tak, z pewnością. Nie pozostało mi nic innego, tylko założyć welon i czekać na tego szczęściarza. Przyglądałam się jak chłopaki (24/28-siatkarze) tańczą w kółeczku w rytm muzyki, a potem rzucają na krawat. Czy ja też wyglądałam tak głupio? Nie, na pewno nie. Chociaż...oj tam. Zobaczę na filmie. Walka była zacięta: co wyżsi wyciągali ręce do góry próbując złapać, a ten niepostrzeżenie poleciał sobie obok nich i upadł na podłogę. Troszkę niższy od reszty rzucił się na niego, z kolei na mężczyznę cała reszta. Wielka kanapka! po chwili zdobywca garderoby wydostał się spod kolegów, założył krawat i stanął obok mnie. Puścił do mnie oczko, a kiedy od prowadzących usłyszał co mamy robić zamurowało go Mnie z resztą też. Cała sala, a na podłodze leżeli nie tylko uczestnicy zabawy.
______________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj. :D Postaramy się nadrobić. Za literówki przepraszam. ~Ikaa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz