piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 3

-Co?-powiedzieliśmy jednocześnie, co dodatkowo rozśmieszyło "publiczność". Ale śmieszne, naprawdę! Dwie osoby tańczące na jednym krześle do piosenki "Plastikowa Biedronka". Boki zrywać!
 To musiała wymyślić Lena, tylko ona ma takie pomysły!
Na środku sali stanęło jedno, małe, niepozorne krzesło. Przerażeni podeszliśmy do niego, a chłopak pomógł
mi wejść. Muszę się pochwalić, że w tamtym momencie byłam wyższa! Niewiele, ale zawsze coś.
Później próbował dołączyć do mnie, ale długo nie ustaliśmy. Kolejna próba- klęska. Do trzech razy sztuka?
Nie, jednak nie. Staliśmy obok siebie na ziemi, a ten niespodziewanie wziął mnie na ręce. Nie tak, jak
nowożeńcy, przechodzący przez próg mieszkania. Raczej jak para- tak, że nogami oplatałam go w biodrach,
 a ręce założyłam na jego szyi.
  Tak sobie mnie trzymał (cała sala w śmiech), a ja muszę się przyznać bez bicia: przystojny to on jest.
Potem wszedł na to cholerne krzesło (tak, nie lubię go). "Tańczyliśmy" sobie, aż tu nagle komunikat, że na
życzenie państwa młodych zmienili nam piosenkę. Tak, więc bujaliśmy się do piosenki Perfect "Kołysanka dla
nieznajomej". Zapomniałam o całym Bożym świecie, pogrążona w dźwiękach jednej z moich ulubionych
piosenek. Co więcej, Daria doskonale wiedziała, że uwielbiam tą piosenkę.
Spojrzałam w jego oczy z zamiarem zadania pytania, a on skinął głową, jakby wiedział o co chcę zapytać.
Medium jakieś! Niepewnie oparłam głowę o jego lewe ramię, mocniej trzymając się szyi mężczyzny.
Jak się okazało wszyscy goście stwierdzili, że nie ma na co patrzeć i sami zaczęli tańczyć. Bo przecież jakbyśmy się
obmacywali albo coś w tym stylu, to od razu można by było bilety sprzedawać!
Co z tego, że Krzysiek Ignaczak i Michał Winiarski tańczyli, zresztą bardzo erotycznie, przytulanego?
Ich żony najpierw spaliły buraka, a potem leżały ze śmiechu na parkiecie. Nie dosłownie, oczywiście. A co?
 Jak się bawić, to się bawić! Chyba wszyscy wyznawali tą zasadę, ponieważ,jak sprytnie zauważyłam, goscie
 wymiatali na parkiecie. Miałam bardzo fajne widoki, z ponad dwóch metrów nad ziemią. I to właśnie jest zaleta
 bycia wysokim.
Skończyła się piosenka, a chłopak ostrożnie zszedł z krzesła. I chwała mu za to! myślałm, że tam nie wytrzymam.
Spojrzeliśmy się jeszcze na siebię, po czym równie ostrożnie odstawił mnie na podłogę. Zrobiło się troszkę niezręcznie.
Gapiliśmy sie na siebie jak jakieś cielaki, a żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć. W końcu postanowiłam
 przerwać tą niezręczną ciszę. Wypowiedziałam się. A coż to była za wypowiedź! Taka długa i wyczerpująca!
- Dzięki- tyle udało mi się wydusić. Czułam się wtedy co najmniej dziwnie. Tak jakby mnie onieśmielał.

______________________________________________________________
Taki tam kolejny. ;) ~Ann

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz