czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 14

     Przechadzaliśmy się pięknymi, kwitnącymi alejkami kieleckiego parku rozmawiając jak starzy, dobrzy znajomi. Aż dziwne, że można z facetem pogadać tak normalnie, po przyjacielsku. Ale jednak z pewnym ograniczeniem- widzimy się drugi raz.! Denerwowała mnie jednak nadmierna liczba ludzi, którzy aktualnie krzątali się pod nogami jak jakieś robaki...
    W każdym razie tego sportu miała zdecydowanie dosyć i zasugerowałam żebyśmy usiedli na jakiejś ławeczce.
-Gdzie niby?- Michał rozglądał się wokół, wypatrując miejsca spoczynku. No tak tyle ludzi , a nogi bolą! Trzeba (być nimi) usiąść i siedzieć, żeby inni (my) stali!
-Chodź, może dalej jest coś wolnego.
   Grzecznie podążałam za nim, ale do czasu. Po zrobieniu jakiś dwóch km , no może mniej, miałam w głębokim poważaniu to gdzie usiądę. Dla mnie nie było żadnej różnicy czy będzie to ławka czy na przykład trawa.
-Pierdole, nie ide!- niczym pięciolatka stanęłam w miejscu z założonymi rękami.
-Nie rób cyrków... tam jest ławka.Chodź- tupnęłam nóżką, głęboko westchnęłam i poszłam za Kubiakiem.
Poszliśmy do małej ławeczki. Pełen full wypas: ładna, nowa, z oparciem! I koszem na śmieci! Ale coś mi nie pasowało. Dlaczego akurat nikt tu nie siedzi, skoro ona jest fajniejsza od pozostałych?
-Michał...-zaczęłam domyślając się, co jest z nią nie tak. Była za czysta...
-Co?
-Nie sia...-usiadł.- daj!
-Bo? Zobacz jaką miejscówke wychaczyłem.- dumny jak paw rozglądał się wokół, a ja jedynie zaczęłam się śmiać.
-No faktycznie: daleko od ludzi, fajna, nowy model, świeżo pomalowana...- w mgnieniu oka zerwał się z siedzenia, wydając z siebie bliżej nie określony odgłos.
-No nie.! A ja założyłem tę bluze.!
-Nowa.?
-Nie. Wyprana w "Perwolu".
   Po 10min użalania się nad sobą ruszyliśmy  drogę powrotną.Wybraliśmy ścieżkę teoretycznie mniej zaludnioną.Ta decyzja okazała się jedną , wielką klęską. Niedaleko postawiona była mała scena, a nad nią skandowały ludzie. Podeszliśmy bliżej.
-... dlatego będę startował na prezydenta! Nie pozwólmy PO zwyciężyć!To oni na czele z Tuskiem doprowadzili do kryzysu tego państwa. Naszej Polski! Bo liczy się Prawo i Sprawiedliwość...
*Lena:
Od rana stresowałam się niemiłosiernie. Wchodząc do sali nr.26, ręce mi drżały, a powietrza nagle zabrakło. Cóż się dziwić: biologia?- nie dzięki, rozszerzona?- nie skorzystam, a biolożka?- zachowaj Panie Boże.!
***
Zadowolona weszłam do mieszkania.
-I jak?- zapytał Karol z kuchni pichcąc coś do jedzenia.
-Zdałam!
-No to gratulacje. -przytulił mnie.
-Dzięki. A teraz gadaj.!
-Co gadaj.?
-No co to za praca.
-Aaa...-uderzył się w głowę.- No bo wiesz. Kojarzysz Sokala? Sokal- nasz lekarz, poszukuje kogoś do pomocy. Wcale mu się nie dziwię, wyleczyć tylu chłopa...- rozgadał się, ale widząc moje spojrzenie pod tytułem "do rzeczy" przeszedł do konkretów.- Lekarza. I tu pojawia się oferta pracy dla Aśki. Jeśli tylko zechce, oczywiście.
-Na pewno. Ale kontynuuj.
-Ale co?
-No mów, co ze mną!
-A tak.! Ty jesteś masarzyską, tak?
-Tak, od dzisiaj- uśmiechnęłam się.
-Akurat reprezentacyjny masarzysta ma urlop tacierzyński.
-Jaki?-zrobiłam wielkie oczy.
-No został ojcem, po raz siódmy, a swoją drogą ma już szóstkę, z czego każde uwielbia siatkówkę. Pewnie po ojcu. Najstarszy chłopak już chyba nawet gra i to podobno bardzo dobrze. Przecież jeden chłop nam całą reprezentacje spłodzi!!!
-Karol!- przywróciłam go na ziemie.
-Hmm?
-Nie skończyłeś tematu z pracą...-przypomniałam wzdychając zrezygnowana.
-A tak, przepraszam. To co ty na to?
-Jestem na tak!- podziękowałam, pogadaliśmy i szybko zadzwoniłam do Skowrońskiej . Po 2 minutach już planowałyśmy co trzeba zabrać do Spały.

Środa:
-Ubierz się.
-Sam się ubierz- rzuciłam do Karola zmieniając kanały w TV.
-Nie drocz się, tylko ubieraj. Idziemy uczcić koniec studiów, nową pracę i początek sezonu.
     Po 15 minutach wyszłam z pokoju do wystrojonego jak na Boże Narodzenie Kłosa.
-Coś ty na sb założyła?- złapał się za głowę.
-Ubrania?
-Przecież ty nie możesz tak iść!
-A niby w co ja mam się ubrać.?!
   Odpowiedzi nie usłyszałam.
   Zrezygnowany Karol kręcąc głową udał się do mojej szafy.
   Po 20 minutach, wywalonej na podłogę 5 parze dresów, jakiś 7 t-shirtów i zbędnych komentarzach stylisty, co do mojego "nędznego" stylu, z hukiem wyleciał za drzwi. Zapowiedziałam mu że za godzinę wyjdę i zamknęłam się w pokoju. Z szafy wyjęłam dawno nie zakładaną sukienkę...
Godzinę później:
-E,  ty! Stylisto za dyche! - zawołałam Karola- mogę tak iść? Nie narobię ci wstydu.?
-E no, tak to byś mogła chodzić codziennie.



___________________________________________
Ello.! ;D Po długiej przerwie powróciłam.!
Zapraszam do obserwowania i komentowania.! Bardzo, bardzo, bardzo chce podziękować Aśce za nominacje do The Versatile Blogger. ;* 
Buźki. ~`Ikaa. ;*

PS. Dzisiaj urodziny obchodzi nasz Karol.! Sto lat.! <3 ;* xD

6 komentarzy:

  1. Akcja z Michałem i ławeczką wymiata ;D
    Ja tam jestem za tym, żebyście pisały dalej.
    Także...czekam na kolejny ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już niebawem sie pojawi. może nawet w sobote. ;D

      Usuń
  2. Bardzo fajne opowiadanie. ;D
    Pozdrawiam ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :D A akcja z Miśkiem i ławeczką genialna :D pozdrawiam i czekam na więcej mam nadzieje że będzie więcej miśka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie jutro będzie nowy. Także zapraszamy. ;D
      Pozdrawiam. ;* ~`Ikaa.

      Usuń