niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 11.

-... Czy wolisz filmy science-fiction , czy może horrory, albo dramaty? - odetchnęłam z ulgą, od razu się uśmiechając.
-Wszystko, ale dzisiaj... dramat?- wyczekując podniosłam brew. W odpowiedzi dostałam przytaknięcie głową.
   Po obejrzeniu filmu usiedliśmy jeszcze na kanapie i rozmawialiśmy.
-Czy ta szatynka w czarnej sukience, co tańczyła z Dzikiem to twoja przyjaciółka?- zapytał w końcu, bo jak to facet musiał wiedzieć o kogo chodzi, a z moich wyjaśnień chyba niewiele rozumiał.
-Tak. Asia Skowrońska, jutro zostanie panią doktor, mam nadzieję.- zaśmiałam się na samo wspomnienie: Włochy, plaża, słońce, włosi, my opalające się na plaży i Aśka z książką w dłoni. Nietypowy widok.
-Aaa. No to życz jej szczęścia i pozdrów ode mnie. A teraz spać, bo trzeba rano wstać!
-Taa... A propo jutra. Będziesz w mieszkaniu?
-Hmm... Chyba tak. Nie planowałam jutro nigdzie się wybierać.
-Dobra... no to dobranoc- pożegnałam się. Wychodząc z salonu zerknęłam jeszcze na zegar. 03,46 no ładnie...
-Siatkarskich!- odparł, po czym sam skierował się do swojego pokoju.


*Poniedziałek:
   Otworzyłam oczy, po czym znowu je zamknęłam. Przekręciłam się na bok... znów usłyszałam dźwięk, którego w tym momencie tak bardzo nienawidziłam, Przekręciłam się na drugi bok... no żesz kurwa, czego znowu? Nie miałam zamiaru się ruszać, postanowiłam poczekać, aż właściciel tego mieszkania ruszy swój zacny tyłek i otworzy te cholerne drzwi. Czekam, czekam, czekam ( dim-dam!) nosz kurwa, kto normalny dobija się do kogoś w środku nocy?
   Zdenerwowana natrętnością osoby stojącej za drzwiami , który najwidoczniej nie wiedział, że kobieta niewyspana to kobieta zła, wstałam z miną mordercy i podreptałam na korytarz. Nie byłabym sobą gdybym w tamtym momencie  nie wywaliła się o porozrzucane ciuchy Kłosa. Obolała podniosłam się, rozmasowując bolące czoło i otworzyłam drzwi, a tam ... kurier! Koleś, który za minimalną krajową pensję łazi od domu do domu i z udawanm uśmiechem wręcza paczki. Polska rzeczywistość jest okrutna...
-Dzięń dobry- Z uśmiechem na ustach dzielnie stał na klatce schodowej i udawał, że wyglądam jak na człowieka przystało.
Odpowiedziałam tylko "dobry" i szybko uporałam się z nader miłym panem, który wręczył mi średniej wielkości pudełko na nazwisko " Kłos".

***
-Hej. Już jestem.- do kuchni wszedł uśmiechnięty Karol.
-Świetnie.- podprawiając zupę starałam się nie wybuchnąć, że znów nic nie powiedział mi o wyjściu.

Czy tak trudno jest obudzić mnie , napisać kartkę czy chociażby zadzwonić? 
Chyba jako przyjaciółka mogłabym wiedzieć, że wychodzi?
Bo my chyba jesteśmy przyjaciółmi?

Po raz kolejny przemierzając dystans między kuchenką a szafką czułam na sobie wzrok siatkarza, którego za wszelką cenę chciałabym ignorować.
-Był kurier.- ręką wskazałam na tekturowe pudełko leżące na blacie. Wyraźnie zaciekawiony wstał z drewnianego krzesełka i podszedł we wskazane przeze mnie miejsce, gdzie znajdowało sie tajemnicze pudełko. Próbował rozerwać taśmę, której jak na złość nie umiał odkleić, siłował się z nim, potem mrucząc cos pod nosem. Chyba zaczął odprawiać modły do jakiegoś świętego, który opiekuje się wszystkimi pudełkami.
   Z zażenowaniem patrzyłam, jak niewydarzony Karol morduje się z kilkoma arkuszami tektury. Chwyciłam leżący obok mnie nóż i wybawiłam niedorobionego kolege. Niczym morderca wbiłam narzędzie w pudełko i powoli je rozcięłam. Popatrzyłam jeszcze z wyrzszością na Karola i wróciłam do wcześniejszego zajęcia.
-Eee?! - siatkarz wydobył z siebie jęk zawodu, połączony z niedowierzaniem. Po raz kolejny spojrzałam na niego od razu wybuchając śmiechem. - Co to ma być? 


_____________________________________________________
Przepraszam, że dopiero dzisiaj ale od wtorku była u mnie koleżanka i nie miałam jak wstawić.
Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczycie. 
Chce jeszcze tylko zachęcić do komentowania i powiedzieć, że rozdziały będą sie teraz pojawiać rzadziej , bo najzwyczajniej w świecie nie mamy czasu. 
Bużki. ;*
~`Ikaa. 


2 komentarze:

  1. Przed chwilą nadrobiłam sobie całe opowiadanie, od początku i muszę przyznać, że jest świetne. Tylko gdyby było w nim więcej Dzika, to bym się nie obraziła...
    Kurde co ja piszę, nie bd się wtryniać w waszą wizję autorską :)
    Rozdział fajny i byłabym wdzięczna gdybyście mnie informowały o nowych rozdziałach: http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/p/informowani-i-wasze-blogi.html
    I zapraszam do mnie: http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/
    http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/
    http://serca-bicie-siatkowka.blogspot.com/ oraz http://oczy-akcent-aleks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzika będzie więcej, o wiele więcej... Ale wszystko w swoim czasie.:D
    Dziękii za kom., na pewno wejdziemy:)
    Buźki:*
    ~Ann

    OdpowiedzUsuń