czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 8

Co zrobic? Zgodzic się, czy nie? Bo jak to będzie wyglądało: przez dwa tygodnie  mieszkałabym z prawie obcym mężczyznom. Gotowałabym mu obiadki? Prała brudne skarpetki? Pff... tego właśnie potrzebuję, żeby zdac egzamin, mhm. Nie, nie ma takiej opcji!
- Skoro aż tak Ci zależy...- co ja gadam? Do reszty mnie powaliło?- Ale ostżegam! Nie łatwo będzie Ci ze mna mieszkac, a kosztami dzielimy się po połowie!-... ale ja jestem tempa.
-Bogu dzięki!- krzyknął taksówkarz, wznosząc ręce , jakby chciał podziękowa tym na górze, że wreszcie podjęliśmy decyzję.
  Wsiedliśmy do rzeczonego auta, zwanego także taksówą i udaliśmy się do mieszkania Karola. Co tam zostałam? Inaczej: czego się spodziewałam? Otóż, spodziewałam się ogromnej willi, wielkiego ogrodu, obsługi jak w hotelu, basenu na dachu... No może przesadzam (za dużo TV), ale na pewno nie sądziłam, że będzie to najzwyklejsze, średniej wielkości mieszkanie. Salon, kuchnio- jadalnia, łazienka i dwa pokoje. Wszystko ładnie urządzone: praktycznie, ale nowocześnie. Jeden, wolny pokój miałam chwilowo zagarnąc po moim dobrym zanjomym, szwagrze mojej najlepszej przyjaciółki, mężu siostry mojej przyjaciółki, na której ślubie z kolei byłam świadkiem, z resztą razem z obecnym tu Karolem, który... no po prostu po Zatorskim. Pawle Zatorskim.
  Stałam przed drzwiami mojego nowego, tymczasowego królestwa i nie wiedziałam, czego się spodziewac. Bałam się wejśc, bo co tam mogło byc? I tu pojawia się jedna z cech, które różnią mnie i Aśkę: ona bez chwili zawachania weszłaby do środka, a później dopiero, w razie potrzeby, myślałaby co zrobic. Po prostu była ode mnie dużo bardziej odważna. Jedyne, czego sie bała to wysokości. Miała ten cholerny lęk wysokości. Nie to, że jak była trzy metry nad ziemią, to od razy siała panikę, ale latanie... Latania z nią nie polecam. A tak dla kantrastu ja nie! Kocham wysokośc, uwielbiam latac, skakac itd.
 Postanowiłam nie wahac sie dłużej, bo tak głupio stac przez pięc minut pod pokojem. Szczególnie, że Karol gdzieś się szlajał ( obstawiam, że pewnie siedzi z nosem w lodówce), a jak mnie oprowadzał po jego willi, zakończył wycieczkę właśnie w tym miejscu mówiąc: "rozejrzyj się, a ja wrócę za kolka minut"+ firmowy uśmiech.
   Weszłam. A co, raz się żyje!
   Czego się spodziewałam? Czy w ogóle czegoś się spodziewałam? Nie wiem. Nie za często bywałam w pokojach siatkarzy... Kogo ja oszukuję? Nigdy nie byłam w prywatnym pokoju któregoś z siatkarzy (nie, pan Kłos nie pokazał mi swojego pokoju). Bo niby jak? Miałam jechac pod dom mojego siatkarskiego idola, przez okno wejśc do jego domu ,czatowac, aż wróci, a potem się z nim normalnie przywiatac itp. Mhm.
   Pistacjowe ściany, komoda, szafa, biórko i łożko w kolorze dębowym i biały dywanik na środku podłogi. I to tyle? Nie, sorry, był jeszcze obrazek na ścianie...
  Zdążyłam się rozpakowac, rozgościc i w ogóle, a Karol nie zajrzał jak zapowiadał. Postanowiłam się jeszcze raz rozejrzec i byc może tak przypadkowo go znalezc. Weszłam do kuchni, a ten stał przy kuchence i mieszał jakis niezidentyfikowany roztwór w srebrnym, metalowym garnku (?). Patrzyłam nie niego jak na kosmite, który przybył na Ziemię z Marsa, żeby wziąc troche wody, "bo u nich to trochę gorąco jest".
- Ty gotujesz?- ahh... ja  i te moje długie wypowiadzi. Kolejna cecha, która różniła mnie i Aśkę. Ja- małomówna i nieśmiała, a ona rozgadana, towarzyska, a w dodatku z "ciętym językiem".
- Jak widac- patrzył się na mnie z dumnym z samego siebie uśmieszkiem. Te, Kłosu! Z tego, co widzę, to cos Ci się hajczy! W ostatniej chwili wyłączył -palnik i uratował, jak się później okazało, sos do spagetti.- Ale wiesz... jeżeli byś chciała, to możesz Ty się  tym  zając- posłał mi ten swój uśmieszek, który nawet zaczął mi się podobac...
-Taa. Jasne- prychnęłam. Aż sie dziwię, że jeszcze dwie godziny wcześniej byłam taka rozgadana...
   Podał obiado- kolację, która zreszta była pyszna, przy której prawie wcale nie rozmawialiśmy. Po jedzeniu każdy udał, się w innym kierunku. Ja do swojego pokoju, a Karol do zmywarki. No co? W końcu ja mam egzamin, muszę się teraz uczyc... Później jeszcze zadzwoniłam do Aśki i opowiedziałam jej o tych "newsach" z mojego życia. Była zachwycona tym, z kim mieszkam i już snuła plany na naszą wspólną przyszłośc. Co za menda!


Już następnego  dnia rozgościłam się na dobre. Nawet zadbałam o czystośc i ładny zapach w mieszkaniu( nie, żeby wcześniej śmierdziało, ale nie oszukujmy się, jak "wilgotny las równikowy" to tam nie pachniało).

Cały pierwszy tydzień spędziałam na tym tym samym: od pokoju do kuchni, z kuchni na korytarz, z korytarza do sklepu, ze sklepu do kuchni, z kuchnie do łazienki... i tak dalej.
Z Karolem porozmawiałam może jeszcze ze dwa razy. Ale co sie dziwic? Prawie cały czas go nie było. Ciągle poza domem, a ja nawet nie wiedziałam gdzie znikał. Cóż poradzic...?


      Niedziela

 Ja to zwykle bywało w niedzielne poranki wstawałam wczesnie, żeby pójśc do kościoła.... Ale! Dzisiejszy dzień z całą pewnościa nie należał do zwykłych, nudnych week' endów, kiedy to zwiedzałam swoje mieszkanie, podróżójąc trasą z kanapy do lodówki. Już kiedy się obudziłam, to wiedziałam, że to inna niedziela, co dotychczas, ponieważ...

______________________________________________________________________________
  ...przepraszam?
Tak, przepraszam!
Chociaż to nie ja powinnnam Was przepraszac, za to, że rozdział pojawia się dzisiaj, a powinien w sobotę. Nie, to nie moja wina, że "autorka" Ikaa, jest tępa i nie umie pisac w terminie. Tylko tego od niej oczekuję! Ja haruję jak wół wszystko wymyślając i opisując, a tej nawet nie chce się dodac posta! Coż, jak już kogoś opieprzac, to ją, bo była jej kolej pisania.
  Co do długości rozdziału, zaskoczone? Teraz pojawiac się będą mniej więcej takiego rozmiaru notki, ale nie koniecznie co 2 dni... W końcu są wakacje, nie mam aż takiej ochoty przy tym siedziec...
  Okej, uroczyście ogłaszam, że JEŻELI POD TYM, ANI NASTĘPNYM POSTEM NIE POJAWI SIĘ ŻADEN KOMENTARZ, TO KOŃCZYMY PISANIE!!!
 Tyle na dzisiaj, buźki.
~Ann  

















































3 komentarze:

  1. ten blog jest świetny.!!!! mam nadzieje że go dokończycie powodzenia :P :D :)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS. nie wytrzymam nerwowo jeśli nie będziecie zwlekać z dodaniem nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki:) Na pewno notki pojawiac się bd częściej:DD

    OdpowiedzUsuń